poza lojalnością, McNamara przekonał się — podobnie jak inni wewnętrzni sceptycy, tacy jak podsekretarz stanu George Ball — że może lepiej wpływać na politykę, pozostając na miejscu. Co więcej, nie był do końca pewien swojej ponurej diagnozy. Może, tylko może, wszystko potoczyłoby się dobrze, albo przynajmniej ustabilizowałoby się na tyle, aby przekazać je następnej administracji, zachowując nie tylko historyczną wiarygodność Johnsona, ale także jego własną. Jako Leslie H., Gelb, sam weteran Pentagonu McNamary (a później członek redakcji „The Times”), napisał: „to prawie nadludzkie oczekiwać, że ktoś odpowiedzialny za prowadzenie wojny” gruntownie przemyśli jej zalety, a następnie podejmie działania na podstawie tego przemyślenia. „I tak wątpliwości po prostu unoszą się w powietrzu, nie przekładając się na politykę.”
pod koniec życia McNamara wymyślił kolejne Wyjaśnienie polityki i własnej roli w niej: ignorancję., „Gdybyśmy tylko wiedzieli” stała się jego mantrą — o determinacji wroga, o systemowych problemach politycznych na południu, o wieloletniej tradycji Wietnamu stawiania czoła obcokrajowcom, zwłaszcza Chińczykom. „Nie mieliśmy ekspertów z Wietnamu” – twierdził samowolnie. Twierdzenie to było fałszywe. McNamara i Johnson mieli dużą wiedzę, którą mogli podsłuchać tylko podrywając telefon. Co więcej, oni sami nie byli nieświadomi stanu rzeczy w Wietnamie., Nie potrzebowali nikogo, kto mógłby im powiedzieć o głębokich i pogarszających się problemach w wysiłkach wojennych i sytuacji politycznej w Sajgonie, a także o nikłych prognozach znaczącej poprawy. Dowód był oczywisty, a McNamara widział go sam podczas swoich licznych wizyt w Wietnamie Południowym.
ostateczny osąd roli McNamary w wojnie w Wietnamie musi być surowy, mniej dlatego, że przewodniczył wczesnym etapom amerykańskiego zaangażowania wojskowego, niż dlatego, że nie działał bardziej stanowczo na jego późniejsze aresztowania., Można mu przypisać, jak zrobił to Daniel Ellsberg, pracę od wewnątrz w celu ograniczenia zakresu zamachów bombowych i zachęcanie do negocjacji, i nadal argumentować, jak pan Ellsberg również robi, że powinien był publicznie ujawnić swoje obawy-nie w swoim pamiętniku z 1995 roku, czy w genialnym filmie dokumentalnym („mgła wojny” Errola Morrisa) w 2003 roku, ale w 1965 roku, lub po odejściu z administracji w 1968 roku. Zamiast tego McNamara był zadowolony z bycia dwulicowym, głosząc optymizm i niezłomność publicznie (a czasami w wewnętrznych dyskusjach politycznych), nawet gdy rozmyślał prywatnie.,
jednak wydaje się zbyt łatwo odrzucić późniejsze autoanalizy i wyjaśnienia McNamary jako nic więcej niż smutne (lub, dla niektórych, irytujące) próby zmycia wypełnionej krwią osobistej dokumentacji i ukoić wyrzuty sumienia. To było coś więcej. Zrozpaczony w starości tym, co wydarzyło się w Azji Południowo-Wschodniej na jego straży, przy wszystkich zgonach na polach ryżowych i długiej trawie, starał się, naprawdę wydaje mi się, uczyć się z doświadczenia i uznać swoją własną rolę w klęsce.,
ile osób publicznych kiedykolwiek podejmuje takie wysiłki, aby odpokutować za swoje szaleństwa i zbrodnie, w tym lub w każdym innym wieku? Kilka cennych. Henry Kissinger, wciąż uznawany w niektórych kręgach za wielkiego mędrca amerykańskiej dyplomacji, nigdy nie powiedział, apropos własnej historii Wietnamu ,” myliliśmy się, strasznie się myliliśmy.”(W Austin, Tex., w zeszłym roku, zapytany, czy żałuje wojny, Kissinger odmówił, przyznając się jedynie do ” błędów taktycznych.”) Robert McNamara w końcu to powiedział i za to zasługuje, jeśli nie na naszą pochwałę, to przynajmniej na nasze wyciszone uznanie.